Konfederacja domaga się powołania komisji śledczej w sprawie zboża z Ukrainy, które pojawiło się na polskim rynki od czerwca 2022 roku. Zboże nie spełniało unijnych wymogów. Mimo tego zwożono je z Ukrainy bez żadnych ograniczeń i kontroli. Według Konfederacji, wmawiano, że to forma pomocy dla ukraińskich rolników, podczas gdy większość ukraińskiego rolnictwa należy do międzynarodowych korporacji, zarejestrowanych najczęściej poza Ukrainą.
Zdaniem partii to, co było oznaczane jako pomoc dla Ukrainy, okazało się w rzeczywistości pomocą dla całego świata, kosztem interesu narodowego Polski. Udział zagranicznego kapitału w ukraińskim rolnictwie jest bardzo duży, a najwięksi udziałowcy to: Cypr - 38%, Wielka Brytania - 17% oraz Niemcy - 8%.
Jak podaje Konfederacja otwarcie rynku europejskiego na niespełniające norm unijnych płody rolne z Ukrainy korzysta zatem przede wszystkim zarejestrowanym poza Ukrainą wielkim korporacjom. Produkcja zbóż z zachowaniem unijnych standardów jest znacznie droższa niż ta na Ukrainie, co skutkuje nieuczciwą konkurencją dla polskich rolników. Dodatkowo, były minister rolnictwa Henryk Kowalczyk doradzał rolnikom wstrzymanie się ze sprzedażą zbóż w celu uzyskania lepszej ceny, co doprowadziło do pełnych magazynów pszenicy czy żyta z 2021 i 2022 roku, na cztery miesiące przed żniwami.
Podczas interwencji Konfederacji na przejściu granicznym w Medyce, wyszło na jaw, że zboże z Ukrainy często jest mokre, zawiera szkodliwe pozostałości pestycydów oraz jest zanieczyszczone metalami ciężkimi. Zboże tego typu, określane jako techniczne (nienadające się do konsumpcji przez człowieka oraz zwierzęta), trafia do polskich młynów oraz do paszarni dla zwierząt hodowlanych. W Niemczech media opisywały nawet sytuacje, w których transporty zbożowe zawierały żywe szkodniki. Miliony ton zbóż niepewnej jakości zostały w Polsce i przedostały się na rynek wewnętrzny.
Konfederacja domaga się powołania komisji śledczej w tej sprawie.